Site Index
Polish Index

Wielkie wyzwanie XXI wieku -- Księga Urantii

OBJAWIENIE A NAUKA

Przestarzałe poglądy
Na przekór modzie
Wielki Mur
Systemy planetarne
Jedyna cywilizacja w układzie słonecznym?
Podniesienie galaktycznej kurtyny
Dryf kontynentalny
Co jest w środku planety?
Trochę antropologii
Chińska zagadka
Supernowe
Czarne dziury
Daty
Wiek systemu słonecznego
Powstanie życia
Dinozaury
Torbacze
Sto pierwiastków

 

Na stronie 1109 Księgi Urantii znajdujemy kilka interesujących zapisów dotyczących ograniczeń objawienia. Objawiający twierdzą, że z jednej strony muszą w Księdze Urantii podawać wiedzę naukową, żeby powiązać objawienie w jedną spójną całość duchowo-filozoficzno-naukową, z drugiej zaś strony informują, że nie mogą dać nam informacji o odkryciach naukowych wybiegających na tysiące lat w przyszłość. Spowodowałoby to powstrzymanie rozwoju nauki, która musi rozwijać się sama. Czyżby zręczny unik przed podaniem wiedzy, która mogłaby w sposób naukowy zweryfikować prawdziwe, pozaziemskie źródło informacji Księgi -- tej wiedzy, której na Ziemi nie ma?

Jest jednak głęboki sens w twierdzeniach istot objawiających o konieczności ograniczeń w ujawnianiu przedwczesnej, niezdobytej wiedzy.

Studium NASA, przeprowadzone przez Brookings Institution, rządowy think tank zlokalizowany w Waszyngtonie podaje że: "Jeśli superinteligencja będzie odkryta, rezultaty będą praktycznie nieobliczalne. Domniemywa się, że ze wszystkich grup społecznych naukowcy i inżynierowie mogą być najbardziej poszkodowani".

Otrzymanie wiedzy od wyższej inteligencji spowodowałoby na początku euforię i burzliwy rozwój nowych technologii, później zaś zahamowanie nowych odkryć. Po co się trudzić, jeśli cała wiedza już istnieje i następna jej porcja może być nam znowu kiedyś dana przez wyższą, bardziej zaawansowaną cywilizację z tego (materialnego) czy z tamtego (duchowego) świata.

Danie cywilizacji czegoś na co sama powinna zapracować, niszczy jej wolę pracy, wolę osiągnięć i zdobyczy. Pozostaje wegetujący, bezmyślny twór, który kiedyś był prężną i aktywną cywilizacją.

Mieliśmy tutaj na Ziemi przykład, który może być ilustracją skutków kontaktu czy wręcz zderzenia dwu cywilizacji o dość różnych poziomach rozwoju. Gdy Brytyjczycy przybyli do Australii zastali tubylców w epoce kamiennej, z rozwiniętą mitologią lecz raczej ubogich w osiągnięcia materialne. Pierwsze żelazne groty do włóczni były robione z gwoździ przywiezionych przez misjonarzy. Dziś kultura tubylcza praktycznie nie istnieje, zanikła, pozostał tylko folklor. Alkohol i choroby, które przywiózł biały człowiek, stały się gwoździem do trumny prymitywnej kultury. Polowania się skończyły, gdyż biały człowiek miał i rozdzielał żywność. Licząca czterdzieści tysięcy lat kultura zaginęła na skutek zetknięcia z inną, wyższą kulturą. Ci co zostali w buszu wegetują i giną na skutek chorób, alkoholu, narkotyków a przede wszystkim na skutek braku jakiejkolwiek wizji przyszłości. Ci, którzy usiłują włączyć się w kulturę białego człowieka napotykają bardziej lub mniej subtelną dyskryminację rasową, która podcina nogi ich ambitnym planom. Nie tylko dyskryminacja lecz również brak znajomości tradycji życia białego czlowieka, jego metod rozumowania i pracy, kładzie się głębokim cieniem na wysiłkach asymilacji z kulturą, która opanowała kraj przodków. W rezultacie cywilizacja aborygeńska egzystuje w zawieszeniu, w okrutnym trwaniu na ziemi niczyjej. Powrotu do stylu życia przodkow nie ma, wejście w kulturę białego człowieka jest tak trudne, że jednostki tylko osiągnęły w niej namiastkę sukcesu.

Lecz to tylko ludzie z odmiennych czasów, ras i kultur spotkali się ze sobą. W wypadku spotkania z cywilizacją kosmiczną dewastacja naszej cywilizacji byłaby wielokrotnie większa.

Pomimo powiernictwa, które ogranicza istotom objawiającym dawanie nam niedobytej przez nas wiedzy naukowej, jest w Księdze Urantii trochę informacji, które były nieznane nauce w roku jej wydania, czyli w 1955 r. Celowo podaję tę datę, bo tylko ona może być zweryfikowana z absolutną pewnością. Z drugiej strony jest tam trochę informacji przestarzałych, niezgodnych z dzisiejszym stanem naszej wiedzy, które były jednak aktualne w latach trzydziestych XX wieku.

Aby lepiej zrozumieć, że te przestarzałe informacje musiały się tam znaleźć, najlepiej jest samemu zrobić eksperyment myślowy. Można odwrócić sytuację i postawić siebie w roli objawiającego, któremu kierownictwo objawienia zleciło opracowanie fragmentów dotyczącej kosmologii i fizyki. Objawienie przeznaczone jest dla starożytnych Greków. Ich pojęcia fizyczne obracają się wokół różnych żywiołów i używając tych właśnie pojęć, należy przekazać im wiedzę jako tako zgodną ze ścisłą wiedzą współczesną. Można nieco rozwinąć atomową teorię Demokryta, lecz nie można pisać ani o cząstkach elementarnych ani o niewidzialnym promieniowaniu. Ta wiedza wybiega naprzód za daleko i może być destrukcyjna dla ewolucyjnego procesu rozwoju nauki greckiej. Oczywiście, przy używaniu tylko i wyłącznie starożytnych pojęć i przy poważnych ograniczeniach w udzielaniu wiedzy z przyszłości, błędy muszą się pojawić automatycznie. Przy powolnym rozwoju wiedzy ścisłej zostaną zauważone z pewnym opóźnieniem, przy szybszym, przyspieszonym takimi instrumentami jak na przykład Hubble teleskop, zauważy się je prędko.

Podanie pewnych informacji wyprzedzających nasz aktualny stan wiedzy, zgodnie z objaśnieniem podanym przez rewelatorów w Księdze Urantii, ma na celu:

"1. Redukcję dezorientacji poprzez autorytatywną eliminację błędu.

2. Koordynację znanych lub właśnie poznawanych faktów i obserwacji.

3. Rekonstrukcję ważnych lecz utraconych fragmentów wiedzy dotyczących epokowych przemian w odległej przeszłości.

4. Dostarczenie informacji, które uzupełnią znaczne luki w skądinąd zdobytej już wiedzy.

5. Przedstawienie kosmicznych danych w ten sposób aby naświetlały nauczanie duchowe, zawarte w związanym z nimi objawieniu" (Księga Urantii str. 1109).

Przestarzałe poglądy

1. Na stronie 657 Księgi Urantii czytamy o zwalnianiu obrotów planet i ich księżyców poprzez siły grawitacyjne ciał niebieskich, wokół których krążą ".......... aż obroty wokół osi ustaną.......... jak jest ukazane na przykładzie planety Merkury........".

Informacja o zaniku ruchu obrotowego Merkurego reprezentuje wiedzę dziś już nieaktualną. Zostało zauważone, że Merkury, aczkolwiek jego obroty są znacznie zwolnione, wciąż obraca się wokół swej osi wykonując jeden obrót w przeciągu 58,7 dnia.

2. Na stronie 170 czytamy, że światło opuściło galaktykę Andromedy prawie milion lat temu. Jest to znowu informacja z lat minionych jako, że obecnie odległość od Andromedy obliczana jest na ponad dwa miliony lat świetlnych.

3. Na stronie 397 Księga Urantii informuje: "Istnieje na Urantii czterdzieści osiem jednostek kontroli formy w ludzkich komórkach płciowych biorących udział w rozmnażaniu".

Do roku 1954 przypuszczano, że liczba chromozomów ludzkich wynosi czterdzieści osiem. W wymienionym roku, Hinjio i Levan wykazali, że prawdziwa cyfra wynosi czterdzieści sześć.

Na przekór modzie

Najmodniejszą dziś kosmologiczną teorią powstania świata jest teoria tzw. Wielkiego Wybuchu (Big Bang). Zgodnie z nią, kiedyś, 7 - 20 miliardów lat temu, cała materia wszechświata znajdowała się w małym punkcie o niewyobrażalnie wielkiej gęstości. Nastąpił Wielki Wybuch, materia zaczęła rozprzestrzeniać się we wszystkich kierunkach wszechświata, organizując się jednocześnie w cząstki elementarne, potem w atomy, od wodoru po coraz cięższe, tworząc jednocześnie gwiazdy, planety, grupy gwiazd i galaktyki, które do dziś się rozprzestrzeniają z prędkością proporcjonalną do odległości między nimi.

Księga Urantii nie uznaje teorii Wielkiego Wybuchu. Zgadza się, że nasze obserwacje przesunięcia widma świetlnego ku podczerwieni dla odległych galaktyk są prawidłowe, lecz nieprawidłowa jest ich interpretacja. Kosmologiczny model, który podaje Księga Urantii przypomina raczej teorię opracowaną przez Freda Hoyla w roku 1948, czyli model wszechświata na przemian rozszerzającego się i skupiającego, co Księga nazywa w przenośni "oddychaniam przestrzeni". Według niej znajdujemy się obecnie w stadium rozszerzania się przestrzeni.

Teoria Wielkiego Wybuchu została opracowana przez George Gamowa w roku 1948 na podstawie odkrycia Hubbla z roku 1929, dotyczącego przesunięcie w kierunku podczerwieni widma świetlnego odległych galaktyk. Obie teorie znane były przed rokiem wydania Księgi Urantii. W obu współcześni naukowcy znajdują poważne braki. Braki teorii Hoyla wykazuje odkrycie w roku 1965 tzw. promieniowania tła, jak również odkrycie kwazarów, odległych obiektów, od których światło potrzebuje na dotarcie do Ziemi wiele miliardów lat. Są to więc obiekty z odległej przeszłości, co wskazywałoby, że kilka miliardów lat temu skład wszechświata był odmienny od dzisiejszego. Plus dla teorii Big Bangu. Lecz największym plusem dla teorii Big Bangu jest fakt, że jest ona po prostu modna, choć aby utrzymać się przy życiu musi doznawać wciąż nowych uzupełnień i poprawek.

Ma ona też swoje minusy. Postulowany przez Wielki Wybuch wiek wszechświata nie zgadza się z wiekiem najstarszych gwiazd wynoszącym pomiędzy 12 a 17 miliardów lat. Niedawno zauważono istnienie tak zwanego Wielkiego Muru, nadzwyczaj wielkich obiektów złożonych z galaktyk, które są zbyt duże aby mogły być uformowane przez przyciąganie grawitacyjne w czasie istnienia wszechświata, postulowanym przez teorię Wielkiego Wybuchu.

Wielki Mur

Wielki Mur odkryty był w roku 1980 przez Huchrę i Gellera z obserwatorium Harward i Smithsonian. Jego najbardziej charakterystyczną cechą jest fakt, że materia we wszechświecie jest rozłożona na kształt cieńkich arkuszy włókien owiniętych wokół wielkich pustych przestrzeni, dając obraz przecinających się wzajemnie bąbli. Encyklopedia Brytanika pisze o tym odkryciu: "Zakrojone na szeroką skalę badania prędkości radialnych galaktyk przeprowadzone w roku 1980 wykazały istnienie wielkich struktur. Odkryto, że galaktyki i grona galaktyk mają tendencje do układania się w pozycji wielkich płaszczyzn i zakrzywień, prawie jak gigantyczne ściany, z względnie pustymi przestrzeniami pomiędzy nimi. Podobne struktury o szerokiej skali zostały odkryte tam gdzie przydarza się odejście od związków odległościowo-predkościowych w pewnych kierunkach, oznaczające, że jednolita skądinąd ekspansja jest zakłócana przez duże koncentracje masy. Jedna z nich, odkryta w 1988 roku została ochrzczone jako "Wielki Atraktor."

Wydana w 1955 roku Księga Urantii pisze na stronie 125: "Względnie spokojne sfery pomiędzy poziomami przestrzeni, taka jak ta, które oddziela siedem superwszechświatów od pierwszego poziomu przestrzeni zewnętrznej, są gigantycznymi, eliptycznymi rejonami spoczynkowych aktywności przestrzeni. Sfery te oddzielają niezmierzone galaktyki, które biegną wokół Raju uporządkowanym korowodem".

Na stronie 129 owe "bąble" opisywane są jako pierwszy, drugi i trzeci poziom przestrzeni, coś na kształt współśrodkowych kul, na powierzchniach których rozłożone są galaktyki.

Może ktoś podać odmienną interpretację kształtu kosmosu podawanego przez Księgę Urantii czy ostatnie badania. Faktem jest, że Księga Urantii opisywała istnienie gigantycznych struktur kosmicznych, złożonych z galaktyk (nie grup galaktyk w rodzaju naszej grupy lokalnej, tylko formacji znacznie bardziej rozległych) długo wcześniej przed ich odkryciem.

Systemy planetarne

Odkrycie, przy użyciu teleskopu Hubble, planet wokół gwiazd potwierdza strukturę kosmosu opisaną w Księdze Urantii. Dyskusje w świecie naukowym obracały się wokół tematu czy istnienienie planet wokół gwiazd jest w kosmosie regułą czy raczej wyjątkiem. Księga Urantii twierdziła, że jest to reguła. W roku 1995 odkrycia teleskopu Hubble zaczęły potwierdzać jej informacje. W miarę upływu czasu odkrywane są wciąz nowe planety wokół gwiazd. O ile do niedawna odkrywano planety bardzo wielkie, porównywalne do Jowisza, ostatnio pojawiają się odkrycia planet wielkości Ziemi oraz w zbliżonej do ziemskiej odległości od macierzystej gwiazdy. Jedna z nich okrąża gwiazdę HD210227 odległą od Słońca o 68 lat świetlnych. Geoffrey Marcy z San Francisco State Uniwersity, który brał udział w odkryciu dziewięciu z planet leżących poza naszym systemem słonecznym powiedział: "Mieliśmy wątpliwości, jak często natura lokuje planety na orbitach odległych od gwiazdy jak Ziemia od Słońca. Teraz wiemy, że takie planety nie należą do rzadkości".

Pod koniec kwietnia 1999 świat obiegła wiadomość o odkryciu, po raz pierwszy, całego systemu planetarnego oddalonego od nas o 44 lata świetlne. Wyżej wymieniony Geoffrey Marcy z San Francisco State University, który brał udział w odkryciu powiedział: "Jesteśmy świadkami powstania nowej ery w ludzkiej eksploracji." Paul Butler z anglo-australijskiego obserwatorium w Australii, kierownik zespołu Dr. Marcy stwierdził: "Być może mamy tu kamień z Rosetty, który pomoże nam zrozumieć jak powstają takie systemy."

Księga Urantii nie miała tych wątpliwości kilkadziesiąt lat temu, opisując kosmos pełen systemów planetarnych wokół gwiazd oraz istot inteligentnych zamieszkujących te systemy. Wątek systemów planetarnych i planet zamieszkałych przez istoty inteligentne przewija się we wszystkich częściach Księgi.

Jedyna cywilizacja w układzie słonecznym?

Na stronach 563 i 564 Księga Urantii opisuje istoty inteligentne, żyjące na planetach czy satelitach planet, a które ze względu na brak atmosfery nie oddychają. Dalej wtrąca następujący tekst: "Może będziecie bardziej niż zaciekawieni w biegu spraw planetarnych tego typu śmiertelników, gdyż taki gatunek istot zamieszkuje sferę w bliskiej odległości od Urantii".

Nie jest niestety podany dystans tej "bliskiej odległości," tym niemniej sam cytat sugeruje w pewien sposób możliwość kontaktu z taką cywilizacją. A więc w grę być może nie wchodzą odległości międzygwiezdne.

W innym z kolei miejscu Księga Urantii podaje, że istnieje wiele układów planetarnych w naszej części wszechświata, posiadających więcej niż jedną cywilizację w układzie.

O ile kilkanaście lat temu w świecie nauki panowała pewność, że jesteśmy jedyną cywilizacją w układzie słonecznym (niektórzy twierdzili, że w całym wszechświecie), o tyle dziś pewność ta jakby nieco przygasła. Ostatnie odkrycie możliwości istnienia prymitywnych form życia na Marsie, czy odkrycia sondy Galileo wykazują, że istnienia jeszcze jednej cywilizacji w naszym systemie planetarnym nie można całkiem wykluczyć.

"Time" z 16 marca 1998 roku donosi o możliwości istnienia życia pod grubą skorupą lodu na oceanie pokrywającym księżyc Jowisza o nazwie Europa. W roku 2003 planowane jest wysłanie sondy o nazwie "Europa Orbiter" celem dokładnego badania tego księżyca Jowisza.

Może pewna forma życia zostanie odkryta na Marsie a może istoty inteligentne odkryjemy w "bliskiej odległości" kilku czy kilkunastu lat świetlnych. Blisko jak na odległości międzygwiezdne.

O tym jak wielką różnorodność mogą przybierać formy życia pisze prof. Paul Davis w książce "The fifth miracle". Prymitywne formy życia odkryto głęboko pod ziemią podczas wierceń w poszukiwaniu ropy naftowej i gazu. Znaleziono bakterie kilometr pod dnem morskim, oraz w głębinach morskich w pobliżu podwodnych wulkanów, żyjące w temperarurze znacznie wyższej niż temperatura wrzenia wody w warunkach normalnych. Przypuszcza się także, że wiele podobnych form życia wciąż może istnieć głęboko pod powierzchnią Marsa.

Podniesienie galaktycznej kurtyny

Na stronie 167 Księga Urantii podaje:

"Z dziesięciu głównych podziałów Orvontonu, osiem zostało z grubsza zidentyfikowanych przez astronomów z Urantii. Dwa inne są trudne do oddzielnego rozpoznania, gdyż jesteście zmuszeni oglądać te zjawiska od środka. Jeśli moglibyście patrzeć na superwszechświat Orwonton z pozycji bardzo odległej w przestrzeni, natychmiast rozpoznalibyście dziesięć głównych sektorów siódmej galaktyki."

Takie spojrzenie "z pozycji bardzo odległej w przestrzeni" przynosi Świat Nauki z grudnia 1998 roku. Przynajmniej na rysunku obrazującym naszą galaktykę i galaktyki sąsiadujące. Okazuje się, że obraz wszechświata jaki oglądamy z Ziemi jest niepełny gdyż pył i gwiazdy naszej Galaktyki zasłaniają ponad jedną piątą wszechświata. W ostatnich latach astronomowie znaleźli jednak sposoby umożliwiające patrzenie poprzez tą nieprzezroczystą kurtynę.

Najbardziej zaskakującego odkrycia dokonano w 1994 roku. Rodrigo A. Ibata, wówczas na Uniwersytecie w Kolumbii Brytyjskiej, Gerard F. Gilmore z Uniwersytetu Cambridge i Michael J. Irwin z Royal Greenwich Observatory w Cambridge w Wielkiej Brytanii, badając gwiazdy Drogi Mlecznej przypadkiem znaleźli wówczas galaktykę niemal tuż za naszym progiem. Nazwana galaktyką karłowatą w Strzelcu jest najbliższą ze znanych nam galaktyk – leży jedynie 80 tys. lat świetlnych od Słońca, a więc mniej niż w połowie drogi do następnej w kolejności galaktyki – Wielkiego Obłoku Magellana. Znajduje się ona faktycznie w obrębie naszej Galaktyki, po drugiej stronie jej jądra.

Wydana w 1955 roku Księga Urantii na stronie 168 pisze o "subgalaktycznym systemie Strzelca":

"Centrum rotacji waszego mniejszego sektora położone jest daleko, w olbrzymiej i gęstej chmurze gwiezdnej Strzelca, wokół którego wasz wszechświat lokalny i związane z nim twory poruszają się a z przeciwnych stron rozległego, subgalaktycznego systemu Strzelca, możecie zauważyć dwa wielkie potoki chmur gwiezdnych ukazujące się w formie ogromnych spiral gwieździstych".

Artykuł ze Świata Nauki "odsłaniający" 20% nie widzianego dotąd wszechświata przynosi również inne ciekawe dane, podając na przykład: "Gdzieś za dyskiem naszej Galaktyki znajdują się na przykład zasadnicze fragmenty dwóch największych tworów pobliskiego Wszechświata: supergromada galaktyk w Perseuszu-Rybach oraz "Wielki Atraktor"- olbrzymie skupisko materii, którego istnienie wywnioskowano na podstawie przestrzennych ruchów tysięcy galaktyk. Obserwacje wskazują również na niepokojąco dużą liczbę jasnych i bliskich galaktyk, odkrywanych w pobliżu płaszczyzny dysku, z czego można wnosić, że niewidocznych jest o wiele więcej".

Na stronie 167 Księga Urantii podaje:

"Obserwacja tak zwanej Drogi Mlecznej ukazuje względny wzrost gęstości gwiazdowej w Orvontonie gdy nieba są oglądane w jednym kierunku, kiedy po obu stronach gęstość maleje; ilość gwiazd i innych sfer zmniejsza się począwszy od głównej płaszczyzny naszego materialnego superwszechświata. Kiedy kąt obserwacji jest odpowiedni, patrząc poprzez główną część domeny o maksymalnej gęstości, patrzycie w kierunku wszechświata zamieszkałego i centrum wszystkich rzeczy."

Czy "Wielki Atraktor" jest "centrum wszystkich rzeczy"?

Oddajmy jeszcze raz głos Księdze Urantii. Na stronie 165 znajduje się następująca informacja:

"Dawno temu odkryliśmy, że siedem superwszechświatów przemierza wielką elipsę, wielki i wydłużony krąg. Wasz system słoneczny i inne światy czasu nie zapuszczają się karkołomnie, bez mapy i kompasu, w nierozpoznaną przestrzeń. Wszechświat lokalny, do którego należy wasz system, dokonuje konkretnego i dobrze znanego obiegu przeciwnego do ruchu wskazówek zegara, po rozległym obwodzie okrąża wszechświat centralny. Kosmiczny ten tor jest dobrze określony i jest zgoła tak dobrze znany dla gwiezdnych obserwatorów z superwszechświata, jak orbity planet, składających się na wasz system słoneczny, są znane astronomom z Urantii."

Terminologia Księgi Urantii jest dość swoista, określenia takie jak "superwszechświat" czy "wszechświat lokalny" są dla niej typowe i trudno jest w tej chwili określić dokładnie, które z nich oznaczają naszą Galaktykę a które Grupę Lokalną. Lecz jest w niej wyraźnie opisany, nie tylko na stronie 165 ale również w wielu innych miejscach, ruch galaktyk a raczej całych grup galaktyk wokół "wszechświata centralnego"

Świat Nauki informuje: "Z pomiarów, potwierdzonych w 1989 i 1990 roku przez satelitę COBE (Cosmic Background Explorer), wynika, że nasza Galktyka wraz z sąsiadami, czyli tzw. Grupa Lokalna, porusza się z prędkością 600 km/s (2,16 mln km/h) w kierunku gwiazdozbioru Hydry."

Obserwacja ta, razem z istnieniem opisywanego już "Wielkiego Atraktora" odpowiedzialnego za ruch tysięcy galaktyk rzuca zupełnie nowe światło na kosmologię Księgi Urantii wydanej w roku 1955.

Dryf kontynentalny

Księga Urantii oświadcza, że cała masa lądowa była z początku jednym kontynentem, który następnie podzielił się a proces podziału zaczął się 750 milionów lat temu (str 663). W następstwie tego podziału rozpoczął się długi okres dryfu kontynentów, podczas którego pomosty między lądami były wielokrotnie formowane i niszczone.

Teoria dryfu kontynentalnego jest stara, dyskutowano nad nią w wieku IXX a po raz pierwszy ukazała w charakterze obszernej teorii w roku 1912. Od początku nie była ona akceptowana przez świat naukowy. Klasyfikowano ją jako pseudonaukę. Teoria ta została zdyskredytowana przez większość uczonych. Na przykład Rollin T. Chamberlin pisał: "Czy geologię możemy zwać nauką, skoro istnieją w niej takie różnice opinii w fundamentalnych sprawach, że umożliwia to istnienie takich dzikich teorii?"

Tak było do roku 1960. Po zastosowaniu nowych narzędzi badawczych, po badaniach sejsmologicznych dna oceanicznego i po odkryciu łańcucha górskiego na dnie Atlantyku, rozciągającego się od Islandii do Antarktydy, ośmieszona i zdyskredytowana teoria powróciła w chwale. Czyli Księga Urantii, w momencie jej skompletowania i wydania, szła pod prąd uznanych i powszechnie szanowanych teorii naukowych i czas pokazał, że prawda była po jej stronie. Czyżby podobnie miało być z teorią Wielkiego Wybuchu?

Księga Urantii podaje datę początku dryfu kontynentów na 750 milionów lat temu. Encyclopedia Britanica z roku 1984 przedstawiła serię map obrazujących dryf kontynentów, trwający w skali czasowej od 50 do 200 milionów lat temu. Podobnie podaje kwietniowe wydanie Scientific American z roku 1985. Oba źródła podają, jako datę rozpoczęcia dryfu czas około 200 - 250 milionów lat temu. J. Gribbin w książce pod tytułem Genesis, wydanej w roku 1982 podaje, że być może istniał kontynent Pangea 1, w przybliżeniu 600 milionów lat temu. Potem 200 milionów lat temu kontynenty znowu się zbiegły tworząc kontynent Pangea 2, który znów szybko się podzielił. Scientific American z roku 1984, 250 (2) 41 podaje odmienną opinię a mianowicie, że podział nastąpił pomiędzy 700 a 900 milionów lat temu, ale w roku 1987 Scientific American (256, 84) jest bardziej konserwatywny, podając czas podziału kontynentów na 600 milionów lat temu. Scientific American z roku 1995, 272(1)28 w artykule I.W.D. Daziel rewiduje dotychczasowe poglądy, podając datę początku podziału kontynentów na 750 milionów lat temu, zgodnie z datą Księgi Urantii.

Co jest w środku planety?

W numerze z 12 grudnia 1998 roku adelaidzki "Advertiser", podał wiadomość powołując się na agencję Reutera. Wiadomość dotyczy centrum Ziemi:

"San Francisco: Wewnątrz płynnego jądra centrum Ziemi jest ciałem stałym, jak oświadczyli wczoraj naukowcy na zebraniu Amerykańskiego Związku Geofizyków. Długo oczekiwane odkrycie, którego się domyślano, lecz które nigdy nie zostało udowodnione, nastąpiło w rezultacie analiz fal sejsmicznych wytworzonych przez bardzo silne trzęsienie ziemi w czerwcu 1996 roku około 600 km pod Indonezją. Profesor Emile Okal z Północno-Zachodniego Uniwersytetu Kalifornijskiego, autor powyższych badań, powiedział, że uczeni wiedzieli od jakiegoś czasu, iż Ziemia składa się ze skalistego płaszcza pływającego na płynnym jądrze z ciekłego żelaza. Lecz geofizycy domyślali się także, że na trochę większej głąbokości ciśnienie może być tak duże, że żelazo będzie w stanie stałym."

Geofizycy domyślali się lecz Księga Urantii pisała o tym bez żadnych wątpliwości na stronie 668: "Kontynentalny dryf lądów był w toku. Jądro ziemskie stało się tak zbite i twarde jak stal, poddane ciśnieniu prawie 25.000 ton na cal kwadratowy a dzięki ogromnemu ciśnieniu, w wyniku grawitacji, było i wciąż jest bardzo gorące w samym wnętrzu. Temperatura ulega zwiększeniu od powierzchni w dół, aż do centrum, gdzie jest trochę wyższa niż temperatura powierzchni słońca".

Trochę antropologii

Powstanie człowieka rozumnego stanowi dla nauki współczesnej zagadkę. W zasadzie teoria ewolucji jest potwierdzona, lecz wiele w niej punktów niejasnych. Księga Urantii wyjaśnia większość z nich.

Ale zacznijmy od tego co jest niejasne. Jeśli z punkt wyjścia uznamy małpę (czy wspólnego przodka człowieka i małpy), potrzeba znacznej ilości wielkich skoków ewolucyjnych aby otrzymać w ich efekcie człowieka. Genetycy zgadzają się, że mutacje są mechanizmem ewolucji, lecz znaczna większość mutacji ma charakter degeneracyjny. Mechanizm mutacyjny musi mieć sporo czasu do działania gdyż mutacje, których wynikiem są duże zmiany, są szczególnie niebezpieczne dla przetrwania gatunku. Dalej, jeśli pozytywne mutacje mają być zachowane w gatunku, może stać się to jedynie we właściwych warunkach, gdy niewielka populacja zostanie odizolowana. Okoliczności te, porównane z krótkim okresem sześciu milionów lat dającym człowiekowi możliwość ewolucji od małpy, przyczyniają naukowcom sporo problemów.

Pojawienie się homo sapiens jest czymś więcej niż kłopotliwym problemem. Z punktu widzenia statystyki jest zbliżone do niemożliwości. Po milionach lat słabego postępu w produkcji narzędzi kamiennych homo sapiens pojawił się nagle około 200 tys. lat temu, z większą o 50% pojemnością czaszki, razem z możliwością mowy i całkiem współczesną anatomią. Z nieznanych powodów żył on dalej prymitywnie, używając narzędzi kamiennych przez następne 160 tys lat. Potem około 40 tys. lat temu nastąpiła nagła przemiana w kierunku tego co możemy nazwać zachowaniem się współczesnym, wraz z powolnym rozwojem współczesnej cywilizacji. Jednak na Bliskim Wschodzie, 100 tys. lat temu, żył gatunek ludzki nie różniący się anatomicznie od europejskiego człowieka z Cro-Magnon. Oba gatunki nie różniły się od człowieka współczesnego. Jest oczywiste, że człowiek współczesny nie jest potomkiem Neandertalczyka, jak poprzednio myślano. Kilkanaście ostatnich odkryć w Izraelu potwierdza ponad wszelką wątpliwość, że homo sapiens żył jednocześnie z neandertalczykiem przez około 100 tysiący lat.

Nagłe pojawienie się homo sapiens przed 200 tysiącami lat przeciwne jest zasadom teorii ewolucji, podczas gdy bibilijna historia stworzenia przeczy prawom i odkryciom fizyki. Więc skąd się wziął człowiek?

Opisane powyżej zagadnienia pochodzenia człowieka opierają się głównie na materiałach z lat 90 tych. Wiele takich problemów było powodem spekulacji o kosmitach ingerujących w ewolucję człowieka, do pewnego stopnia zgodnych z naukami Księgi Urantii, jeśli Nosicieli Życia, o których ona pisze można ewentualnie uznać za "kosmitów".

Wydana w 1955 roku Księga Urantii rozwiązuje wiele problemów z pochodzeniem człowieka. Podaje, że 200 tys. lat temu, w czasie buntu, następuje niekontrolowany dopływ obcej, zaawansowanej genetyki, do genów ludzkich już istniejących, wypracowanych drogą ewolucji kontrolowanej. Rzecz się dzieje na obszarach Bliskiego Wschodu a konkretnie na miejscu gdzie dziś jest Zatoka Perska (200 tys lat temu był tam ląd). Wyprodukowany na skutek zaszczepienia obcej, zaawansowanej genetyki, homo sapiens żyje na Ziemi w otoczeniu istniejących już gatunków ewolucyjnych, przeważnie na obszarze Bliskiego Wschodu i terenach przyległych jak np. na terenie obecnej Turcji. Około 37 tys lat temu następuje kolejna ingerencja genetyczna, tym razem planowana, lecz także odbiegająca w końcu od ustalonych planów. Lecz nawet ta, minimalna w porównaniu z planowaną domieszka wyższej genetyki, zaowocowała cywilizacją współczesną.

Chińska zagadka

Tysiące lat temu w dorzeczu rzeki Tarym w Chinach mieszkali pewni ludzie. Istnieją przesłanki, dzięki którym można sądzić, że ich kultura przetrwała do drugiego wieku naszej ery. Potem wyginęli. Obecnie ich szczątki wydobywane są z piasków. Przeprowadzono gruntowne badania budowy ich ciała i stwierdzono, że nie byli to Chińczycy. Nie byli to nawet azjaci. Byli to europeidzi, rasa biała.

Na stronie 879 Księga Urantii informuje:

"Lecz nawet w dwudziestym wieku po Chrystusie pozostają ślady krwi Anditów wśród ludów Turańskich i Tybetańskich, o czym świadczą typy blond sporadycznie występujące w tych rejonach. Wczesne kroniki chińskie odnotowują obecność koczowników o rudych włosach na północ od spokojnych osad nad Żółtą Rzeką i wciąż istnieją malowidła, które wiernie oddają wygląd zarówno blondynów Anditów jak i brunetów, mongolskich typów, dawno temu w dorzeczu rzeki Tarym."

W artykule napisanym dla czasopisma archeologicznego w roku 1998, Victor Mair (specjalista od języka i literatury chińskiej na Pensylwańskim Uniwersytecie) oświadcza: "Nowe znaleziska zmuszają także do ponownego rozpatrzenia starych ksiąg chińskich, określających historyczne czy legendarne postacie o znacznym wzroście, z głęboko osadzonymi niebieskimi lub zielonymi oczami, długimi nosami, obfitymi brodami i rudymi czy blond włosami. Uczeni z reguły drwią z takich relacji lecz teraz wydaje się, że mogą być one dokładne."

Supernowe

Na stronie 464 i 479 Księga Urantii zajmuje się gwiazdami supernowymi.

"W wielkich słońcach, gdy wodór zostaje wyczerpany i następuje skurcz grawitacyjny, jeśli ciało takie nie jest odpowiednio nieprzezroczyste by zachować wewnętrzne ciśnienie wspierające rejony gazów zewnętrznych, następuje gwałtowne zapadnięcie się. Zmiany grawitacyjne-elektryczne dają początek ogromnym ilościom drobnych cząstek, pozbawionych potencjału elektrycznego i cząstki te łatwo uciekają z wnętrza słoneczego, tym samym doprowadzając do zapadnięcia się gigantycznych słońc w ciągu kilku dni".

Istnienie takich cząstek nie zostało udowodnione doświadczalnie aż do roku 1956. Dziś są one nazywane - neutrino. Idea istnienia gwiazd neutronowych, pozostałości po eksplozji supernowej, była traktowana jako wysoce dyskusyjna aż do roku 1967. Prawdopodobny przebieg zapadania się masywnych gwiazd został lepiej wyjaśniony od czasu powstania szybkich komputerów. Einstein i Eddington byli oponentami idei gwiazd neutronowych.

Teoretyczną bazę przebiegu wybuchu supernowej dali E.M. Burbridge, G.R. Burbridge, W.A. Fowler i Fred Hoyle w roku 1957. Rezultatem ich pracy była teoria, że gdy temperatura starzejącej się masywnej gwiazdy wzrośnie do około siedmiu bilionów stopni Kelvina, żelazo gwałtownie przekształca się w hel w reakcji nuklearnej absorbującej energię. Aby sprostać gwałtownemu zapotrzebowaniu na tę energię, rdzeń schładza się gwałtownie i katastrofalnie kurczy, robiąc implozję w ciągu sekund a powłoka zewnętrzna spada na niego. Kiedy lżejsze elementy są podgrzane przez implozję, spalają się tak szybko, że powłoka jest wyrzucona w przestrzeń.

A więc w dwa lata po publikacji Księgi Urantii najwybitniejsze autorytety w dziedzinie ewolucji gwiazd nie robiły żadnej wzmianki o "ogromnej ilości drobnych cząstek pozbawionych potencjału elektrycznego", które jak pisze Księga, uciekają z wnętrza gwiazd, doprowadzając niemalże do ich zapadnięcia się. Zamiast tego autorzy teorii powołują się na przemianę żelaza w hel, proces, który jak się obecnie uważa nie ma w tej sytuacji większego znaczenia.

Czarne dziury

Księga Urantii opisuje na stronie 173 "czarne wyspy przestrzeni", które są pozostałościami martwych słońc pozbawionych światła i ciepła a ich gęstość jest "prawie nie do uwierzenia". Jeżeli weźmiemy pod uwagę gęstość, to jedynie białe karły, gwiazdy neutronowe i czarne dziury mogą się mieścić w tej kategorii. Lecz pozbawienie światła i ciepła wskazuje wyraźnie na czarne dziury, pozostałości wielkich gwiazd, które przeszły proces grawitacyjnego zapadnięcia się. Ani światło ani ciepło nie wybiega poza horyzont zdarzeń czarnej dziury.

Idea gwiazd ulegających grawitacyjnemu zapadnięciu się, aby w końcu zostać gwiazdą neutronową czy czarną dziurą nie była traktowana zbyt serio poprzez wielu lat po wydaniu Księgi Urantii. Rosyjski astrofizyk Igor Nowikow, który pracował w tej dziedzinie, pisał: "Najwidoczniej nie było poważnych poszukiwań gwiazd neutronowych czy czarnych dziur przed rokiem 1960. Zakładano w milczeniu, że obiekty takie były zbyt ekscentryczne i że były owocem teoretycznych pragnień, ale najprawdopodobniej nigdy nie zostaną znalezione".

Daty

W roku 1572 profesor z uniwersytetu w Bolonii imieniem Ugo Buoncampagni został papieżem, Grzegorzem XIII a dziesięć lat później został wprowadzony kalendarz gregoriański. Kalendarz juliański, powstały 16 wieków wcześniej z inicjatywy Juliusza Cezara był niedokładny. Podstawowym jego błędem była rozbieżność pomiędzy długością jego roku - 365,25 dnia a długością roku astronomicznego - 365,2232 dnia. Jest to około jedenaście minut i cztery sekundy krócej, niż podaje kalendarz juliański. Ta mała rozbieżność zaczęła się kumulować, dochodząc do jedenastu dni. Gdyby kalendarz nie uległ zmianie, Wielkanoc mogłaby przypaść latem.

Część czwarta Księgi Urantii podaje ponad sto wypowiedzi, w których zamieszczone są daty z pierwszego wieku naszej ery, razem z dniem tygodnia. W okresie przedkomputerowym, gdy Księga była wydawana, obliczenie dat z taką dokładnością było gigantyczną pracą.

Dr Matt Neibaur, używając danych z "Astronomicznych wzorów dla obliczeń" autorstawa Jean Meeusa, opracował program komputerowy do sprawdzenia prawdziwości dat z części czwartej Księgi Urantii. Wszystkie dni tygodnia były prawidłowe. Oczywiście nie ma w tym nic z wiedzy proroczej, lecz biorąc pod uwagę ogromą ilość faktów archeologicznych zawartych w części czwartej, jeśli Księga Urantii byłaby źródłem ziemskim, musiałaby być owocem gigantycznej pracy dużego zespołu naukowców. Nikt nigdy nie słyszał o takim zespole mającym cokolwiek do czynienie z jej powstaniem.

Wiek systemu słonecznego

Na stronie 655 Księga Urantii podaje czas początków systemu słonecznego na około 4,5 miliarda lat temu. W połowie lat trzydziestych pomiary odległości międzygwiezdnych, dokonane przez Hubbla, wykazywały, że wszechświat istnieje około 2 miliardów lat. Pomiary te doznały sporej korekty w roku 1952 w związku z odkryciem dwu klas cefeid, gwiazd zmiennych. Odkrycie to podwoiło obliczany czas trwania wszechświata, pozostawiając jednak wiek system słoneczny ciągle taki sam jak wiek całego wszechświata. Pierwsze datowania radiometryczne materiału pochodzącego z meteorytów dokonane były w roku 1955 dając rezultat około 4,6 miliarda lat. Odkrycia te, obecnie uznawane za słuszne, w praktyce nie mogły być źródłem informacji zawartej w Księdze Urantii, jako że metalowe płyty użyte do jej druku zostały skompletowane dużo wcześniej.

Powstanie życia

Data powstania życia na Ziemi nie pokrywa się z datą podaną przez Księgę Urantii. O ile Księga podaje jako moment powstania życia okres 550 milionów lat temu o tyle najstarsze znane skamieniałosci istot żywych sięgają 3,6 miliarda lat. Spora różnica, wyglądająca na poważny błąd. Jednak definicja życia podana przez Księgę Urantii różni się znacznie od naszego o nim pojęcia.

"Pierwotna plazma życia świata ewolucyjnego musi zawierać pełen potencjał dla wszystkich alternatyw przyszłego rozwoju i dla wszystkich później następujących zmian ewolucyjnych i modyfikacji". (str 398).

Znaczna złożoność wirusów oraz ich odpowiedników w świecie bakteryjnym skłoniła wielu uczonych do zaliczenia ich do form żywych. Z drugiej strony najprostszay wirus roślinny składa się z pojedynczej cząsteczki, włókna RNA (kwas rybonukleinowy). W odpowiednich okolicznościach niektóre drobiny RNA posiadają elementarne zdolności do syntezy nowych drobin RNA. Stąd stwierdzenie, że pojedyncza drobina RNA stanowi życie, stanowi argument do obrony ale jednocześnie nie daje możliwości zdefiniowania śmierci. Faktem jest, że nie wiemy dokładnie co należy rozumieć poprzez słowo – życie.

Na stronie 667 Księga Urantii informuje: "550.000.000 lat temu korpus Nosicieli Życia powrócił na Urantię. Współpracując z mocami duchowymi i siłami nadfizycznymi zorganizowaliśmy i zainicjowaliśmy pierwotną formę życia tego świata i zaszczepiliśmy ją w gościnnych wodach tej sfery".

Fakt, że stało się coś dziwnego na Ziemi w czasie kiedy, jak oświadczają w Księdze Urantii Nosiciele Życia, zapoczątkowali oni plazmę życia, jest zaznaczone w artykule magazynu "Time" z grudnia roku 1995. "Do czasu gdzieś przed 600 milionami lat nie było organizmów bardziej skomplikowanych niż bakterie, wielokomórkowe algi i jednokomórkowy plankton. Pierwszym objawem fermentu biologicznego było bogactwo zagadkowych, ukształtowanych na podobieństwo palmy oraz przypominających paprocie stworów, które zniknęły tak niewytłumaczalnie jak się pojawiły. Potem, 543 miliony lat temu, stworzenia z zębami, mackami, pazurami i szczękami pojawiły się z wielką gwałtownością. Obserwując wybuch twórczości nigdy dotąd nie spotykanej wydawać się może, że natura nakreśliła plany dla praktycznie całego świata zwierzęcego. Ta eksplozja różnorodności biologicznej jest określana przez naukowców jako biologiczny Wielki Wybuch.

Czyżby istniały dwa rodzaje ewolucji biologicznej, naturalna, kształtowana przypadkowymi mutacjami i sztuczna, wykorzystująca te same mechanizmy przystosowawcze lecz będąca efektem manipulacji genetycznych?

Dinozaury

Na stronie 687 Księga Urantii podaje: "Największe z dinozaurów pochodzą z zachodniej części Ameryki Północnej. Te monstrualne gady są pogrzebane w rejonie Gór Skalistych i wzdłuż całego atlantyckiego wybrzeża Ameryki Północnej, w zachodniej Europie, południowej Afryce oraz w Indiach ale nie w Australii".

Chociaż skamieliny dinozaurów zostały odkryte w Australii w roku 1996, prawdą pozostaje, że gigantycznych (monstrualnych) dinozaurów tam nie znaleziono.

Torbacze

Artykuł w Scientific Amnerican ze stycznia 1985 roku rozważa czy torbacze pojawiły się w Australii i rozprzestrzeniły się do obu Ameryk przez Antarktydę i dalej do Europy, czy było odwrotnie. Artykuł zaznacza, że torbacze rozwijały się około 50 milionów lat temu i objaśnia, że zwolennicy dryfu kontynentalnego uważają, że Australia była połączona w tamtym czasie z Amerykami.

Księga Urantii mówi, że przodkowie kangura żyli na obszarze Austarlii 45 milionów lat temu a 35 milionów lat temu południowy most lądowy był rozległy, łącząc ogromny wtedy kontynent Antarktyczny z Ameryką Południową, południową Afryką i Australią (strony 694, 695).

Skamieliny torbaczy zostały znalezione w Australii w warstwie z okresu sprzed 35 - 40 milionów lat i w obu Amerykach w warstwie sprzed ponad 65 milionów lat. Skamieliny wykazują, że torbacze nie mogły przybyć do Australii z Azji czy z Afryki. Niedawno skamieliny torbaczy zostały znalezione na wyspie Seymour w rejonie Antraktydy.

Sto pierwiastków

Na stronie 477 Księgi Urantii znajduje się cytat: "Nie każdy świat będzie wykazywał sto rozpoznawalnych pierwiastków na powierzchni, lecz są one gdzieś obecne, były obecne lub są wstadium kształtowania. Warunki panujące podczas powstawania planety i dalsza jej ewolucja stanowią o tym jak wiele ze stu typów atomowych będzie można zaobserwować. Cięższych atomów nie ma na powierzchni wielu światów. Nawet na Urantii, poznane cięższe pierwiastki przejawiają tendencję do rozpadania się na części, jak to ilustruje zachowania się radu".

Tekst ze strony 478 mówi: "W Orvontonie nigdy nie można zmontować w sposób naturalny więcej niż sto orbitujących elektronów w jednym systemie atomowym. Kiedy sto pierwszy zostaje sztucznie wprowadzony w pole orbitalne, rezultatem jest zawsze prawie natychmiastowy rozpad centralnego protonu, połączony z gwałtownym rozpraszaniem elektronów i innych wyzwolonych energii".

Setnym pierwiastkiem jest ferm. Został on wykryty w pozostałościach po wybuchu bomby wodorowej w roku 1952. Najstabilniejszy jego izotop ma czas połowicznego rozpadu liczący osiemdziesiąt dni. Można się spodziewać jego "naturalnego" występowania w jakimś stadium życia wielu gwiazd i prawdopodobnie na planetach, jako rezultatu aktywności materiałow rozszczepialnych. Pierwiastkiem 101 jest mendelew. Mendelew 256 pierwszy raz powstał w wyniku bombardowania izotopu pierwiastka numer 99 (einstein 253), cząstkami alfa, rozpędzonymi w cyklotronie. Jego połowiczny okres rozpadu wynosi 1,3 godziny. Od tego czasu został zsyntetyzowany mendelew 258 z połowicznym okresem rozpadu 54 dni. Czy oba są wytwarzane przez proces "naturalny" w gwiazdach jest problemem do dyskusji, lecz ich pojawienie się na świecie (planecie) w sposób naturalny jest mało prawdopodobne.

Informacje opisane powyżej są klasycznym przykładem tego jak materiał wyprzedzający odkrycia naukowe jest podany w terminologii z okresu znacznie wcześniejszego niż data wydania Księgi Urantii. Chodzi o określenie jądra atomowego jako "centralny proton". Cytat podaje wiadomości o pierwiastkach odkrytych po roku 1955, używając określeń z czasów początku wieku, kiedy neutron jako składnik jądra atomowego nie był jeszcze znany.

Paul Jaworski

pmjaworski/@optusnet.com.au


Bibliografia:

  1. The Urantia Book (1955 Urantia Foundation, Chicago)
  2. Dr. Meredith Sprunger – The Historicity of The Urantia Book
  3. Ken Glasziou - Science, Anthropology and Archaeology in The Urantia Book.
  4. "Time" - 16.03.1998, 17.08.1998.
  5. John Gribbin - Companion to the Cosmos (1996 Weidenfeld & Nicolson London)
  6. Timothy Ferris -The World treasury of physics astronomy and mathematics (1991 Little,Brown and Company- Boston, New York, Toronto, London)
  7. Rosemary Ellen Guiley - Encyclopedia of Mystical & Paranormal Experience (Grange Books London 1991)
  8. Alan F. Alford - Gods of the New Millenium ( 1997 Hodder and Stoughton London)
  9. Raymond E. Fowler - The Watchers ( 1990 Bantam Books - New York, Toronto, London, Sydney, Auckland)
  10. Encarta 99 Encyclopedia (1996 Microsoft Corporation)
  11. Encyclopedia Britanica (1977 CD-ROM edition)
  12. Paul Davis – The Fifth Miracle (Penguin – Australia)
  13. The Arena – Autumn 1999 (The Australian and New Zeland Urantia Association)
  14. Ken Glasziou – Science, Archaeology, and Anthropology in The Urantia Papers (Innerface International Special Issue December 1998)
  15. Scientific American October 1998/Świat Nauki Grudzień 1998
  16. Innerface International July/August 1999